Do banku w centrum Ystad wchodzi mężczyzna w dziwacznym kapeluszu z piórem, ubrany jak Indianin. Wokół ciała ma przyczepione ładunki wybuchowe i grozi ich zdetonowaniem, jeżeli bank nie przeleje dużej sumy na wskazane konto. Zamachowiec jest dobrze znany pracownicom banku, policji oraz mieszkańcom miasta i powszechnie uważany za niegroźnego wariata. Wallander nie ma wątpliwości, że ktoś się nim posłużył.